Pod wiatr.
Po krótkim zastanowieniu najłatwiej podejmuje się decyzję, ze najlepiej płynąć z wiatrem, gdyż jest to mniej męczące od mozolnego wiosłowania pod wiatr. I jest to niestety, jeden z najczęściej popełnianych przez wędkarzy błędów. Przynęta powinna bowiem poruszać się w wodzie możliwie jak najwolniej. Płynąc z wiatrem można oczywiście ciągle hamować, czyli wiosłować w przeciwną stronę, wierzcie mi jednak, że płynięcie pod wiatr jest znacznie łatwiejsze. Gdy będziemy wiosłować normalnie pod wiatr, a więc bez większego wysiłku, łódka będzie przemieszczać się bardzo powoli, a o to nam przecież chodzi.
Jeżeli dysponujemy łodzią, która dobrze dryfuje po skosie w stosunku do kierunku fal, a więc łódką z głębokim kilem na całej jej długości, możemy łowić dryfując z wiatrem, pod warunkiem jednak, że nie będzie on zbyt silny. Kierunek przemieszczania się korygujemy wtedy od czasu do czasu lekkimi ruchami wioseł, żeby łódka ciągle płynęła w raz obranym kierunku oraz po to (gdy łowimy we dwóch), żeby przynęty nie zbliżały się zbytnio do siebie.
Wykorzystanie długości.
Wędkę należy odłożyć możliwie jak najbardziej w poziomie, najlepiej wetknąć jej dolnik do specjalnego uchwytu przymocowanego do burty łodzi. Dzięki temu będziemy mogli w dowolnym momencie wykorzystać całą długość kija do sterowania kierunkiem poruszania się przynęty. Osobiście używam wędzisk, które wydają się być aż za długie do łowienia z łodzi, a mianowicie wędzisk o długości czterech metrów. Kij taki nie musi mieć dużego ciężaru rzutowego, gdyż podczas aktywnego wędkowania z łodzi nigdy nie będziemy rzucać przynętą. Martwą rybę i spławik wpuszczamy po prostu do wody. Podczas łowienia we dwóch, jeden spławik wywozimy na lewo, drugi na prawo, a trzeci pozostawiamy pośrodku, żeby przed ruszeniem z miejsca, przynęty znajdowały się w odpowiedniej odległości od siebie. Spławiki powinny być oddalone od siebie przynajmniej o pięć, a jeszcze lepiej o dziesięć metrów. Jeżeli będziemy łowić na różnych głębokościach, odstępy te mogą być trochę mniejsze.
Do ciągnięcia przynęty za łodzią najchętniej stosuję multiplikator. Do tego rodzaju wędkowania nadają się też stacjonarne kołowrotki z wolnym biegiem szpuli. Wolny bieg ustawiamy w ten sposób. żeby opór stawiany w wodzie przez ciągniętą przynętę nie powodował obracania się szpuli i popuszczania żyłki. Zawsze łowię na stosunkowo cienkie żyłki (do 0.30 mm). Im mniejsza średnica żyłki, tym mniejszy stawia opór oddalającemu się po braniu szczupakowi. Poza tym, dzięki cienkiej żyłce, praca przynęty w wodzie jest bardziej naturalna. Idealne są tu plecionki. Nie tylko ze względu na swoją dużą wytrzymałość przy małej średnicy, ale głównie z powodu dobrej pływalności.
Spławik powinien mieć wyporność rzędu 20-25 g. Łowimy zawsze na dużych głębokościach, a więc musi to być spławik przelotowy. Zwykłe spławiki przelotowe zachowują się podczas ciągnięcia przynęty za łodzią w szczególny sposób – powoli przesuwają się po żyłce (ciągle oddalają się od przynęty). W konsekwencji przynęta, mimo że holowana jest na dłuższej żyłce, ciągle przemieszcza się w coraz wyższe partie wody.
Specjalne spławiki
Można temu zapobiec stosując specjalne spławiki do łowienia na dorożkę. W spławikach tych żyłka przechodzi przez wygięcie kilu. dlatego nie ma możliwości przesuwania się. Spławik taki daje się przesunąć dopiero wtedy, gdy żyłka nie jest naprężona. Innym rozwiązaniem jest włożenie w dolne uszko spławika specjalnej wygiętej rurki z tworzywa sztucznego. Rurkę tę można też połączyć ze spławikiem poprzez karabińczyk.
Po założeniu spławika, koralika i stopera montujemy przelotowy ciężarek. Ciężarek kulkę można naciągnąć bezpośrednio na żyłkę, jednak o wiele lepszy będzie tu ciężarek w kształcie gruszki, podczepiany przez wtopiony w niego karabińczyk. Zazwyczaj decyduję się na ciężarek o masie od 10 do 15 gramów. Jest to w zupełności wystarczające obciążenie. żeby przez cały czas utrzymać przynętę na odpowiedniej głębokości. Systemik składa się z dwóch kotwiczek i jednego, dającego się przesuwać pojedynczego haczyka. Pojedynczy haczyk wbijamy w pyszczek, natomiast kotwiczkami zbroimy jeden z boków martwej ryby. Przednią kotwiczkę wbijamy na wysokości pokryw skrzelowych. natomiast dolną tuż poniżej płetwy grzbietowej. Przynętę należy uzbroić bardzo starannie. szczególnie jeżeli będziemy łowić we dwóch. Często zdarza się bowiem, że spławiki tak bardzo zbliżają się do siebie, jakby przyciągała je jakaś magiczna siła. że dochodzi do kłopotliwego splątania się żyłek.
Niedbałe uzbrojenie martwej ryby może być też przyczyną odhaczenia się holowanego szczupaka.